[
Life of... ]Czasem potłucze się talerz. Pewnie taki,który 20-40
lat temu był prezentem ślubnym i na dodatek ta sztuka była
ostatnia.Chodź nikt wtedy Ci nie wykrzyczy"miałem do niego
sentyment,wypi...z mojego mieszkania !"...to i tak czujesz,że
zrobiłeś komuś coś przykrego.Tak właśnie mam,jakbym potłukł
porcelanę z zamierzchłego wesela...a nawet jakbym wytłukł
zdobione kwiatkami talerze w całej małej wsi.W takich chwilach
jedynymi,którzy mogli podać Ci dłoń zawsze byli Twoi ulubieni
superbohaterowie. Coś jeden
wystrzelił,uratował,pocieszył,odfrunął...Mam wrażenie ,że ten
mój siedzi na sedesie,zaciąga się papierochem,wypuszcza dym,krzywi
swoje spękane usta mówiąc"Ja to już 15 lat się tym nie
param,zamknij drzwi.".Więc zamykam i siedzę na przeciw
chichoczącego Losu sam,uzbrojony w pęk przemyśleń,których
rozważanie, pochłonie mi kolejnych parę dni,potem miesięcy,aż
znów ktoś powie,że nadinterpretacja to zło.Tez o tym myślę,gdy
chodzę z widelcem po pokojach ,oczekując na dźwięk
mikrofalówki.Rozmyślam czemu ktoś tak akurat postąpił i jak mogę
go podejść i sprowokować do jakiegoś korzystniejszego dla mnie
działania.Potem w kuchni widzę płat wieprzowiny tkwiący w zimnym
sosie,który klei się błagająco do drzwiczek. "Panie
litościwy,nie włączył pan kuchenki,błagam chociaż grillowanie
na 1,5 minuty zaprogramuj..." Wiec włączam i znowu rozmyślam
o wyłączaniu,bo to powinna być taka sama liczba. Jest on,to musi
być off...a mi się wciąż więcej wyłącza niż włącza.Stłukły
się ostatnie talerze,a ja nie mam nowych...w panice kleje te
stare,choć nigdy już nie będzie tego dopasowania.Jest coraz gorzej
,jestem blisko by jednym pstryknięciem zgasić w tej jadalni
światło.
Można się z kimś rozstać i zostać
przyjaciółmi....ale nie możesz się z kimś przestać przyjaźnić
i być razem .
Gdy upały nakazywały odkryć wieczorami kołdrę ,odkryłem także coś innego-że moje przyjaźnie są jak drzewo bez owoców. Stajesz pod nim i wspominasz jakie rok temu były dorodne owoce,a teraz tylko czekasz...ale nic się nie rozwija.Nie ścinasz pnia,bo ciągle masz w głowie te minione zbiory..ale drzewo wciąż nie zakwita niczym nowym .Tylko wspominasz smak ,ale nie zasycasz się niczym.I może zrobić Ci się przykro,ale jakże wybornym materiałem do analizy są takie przeobrażenia relacji...Czuję,że głowa płonie,tylko czy to twórcze,czy wypali mi resztę zdrowego rozsądku,czy ja to przetrwam? Wyszło po długim maglowaniu,że można żyć w damsko-męskiej przyjaźni.Można się opychać,można oglądać i się wstydzić za kiepsko wybrane filmy.Można się rozbierać,pocić,ubierać,a potem mało o tym dyskutować.Nawet możesz być średnim kochankiem,beznadziejnym kandydatem na jakąś większą rolę,albo zwyczajnie rozkoszować się chwilą,wiedząc,że dziś lub jutro,pojawi się ktoś ważniejszy dla drugiej strony.Tylko nie pomijaj tych małych rzeczy o których ktoś mówi szeptem,albo czasem tylko spojrzeniem.
Do następnego razu...